konfesjonał a kozetka, czyli o religii i psychoanalizie

Jan Andrzej Kłoczowski OP

A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia. A jeżeli to, że szukamy usprawiedliwienia w Chrystusie, poczytuje się nam za grzech, to i Chrystusa należałoby uznać za sprawcę grzechu. A to jest niemożliwe. A przecież wykazuję, że sam przestępuję /Prawo/, gdy na nowo stawiam to, co uprzednio zburzyłem. Tymczasem ja dla Prawa umarłem przez Prawo, aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie. Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga. Jeżeli zaś usprawiedliwienie dokonuje się przez Prawo, to Chrystus umarł na darmo.

z Listu do Galatów, rozdział 2; 16-21

jeśli masz jakieś pytania, sugestie czy komentarze na temat wykładu to bardzo prosimy





> Jan Andrzej Kłoczowski OP: Psychologia a religia - sic et non;
Jako teoretyk - stawiam pytanie o to, w jakim stopniu psychologiczna interpretacja religii prowadzi do redukcjonizmu. Jako praktyk zaś - pytam, w jakim stopniu ów redukcjonizm jawi się jako praktyczna postawa pewnej przynajmniej części psychologów i terapeutów. Pragnę także wyrazić mój warunkowy akt wiary w konieczność współpracy psychologa i duszpasterza. Innymi słowy - sic et non.
[Znak, 2/1994]

> Bartłomiej Dobroczyński: Homo psychologicus versus homo religiosus;
.. Nie chcę oczywiście przez to powiedzieć, że nie istnieje możliwość uprawiania takiej dyscypliny jak psychologia religii albo też, że bezprawna jest jakakolwiek psychologiczna refleksja nad różnymi postaciami doświadczenia religijnego. Chcę raczej podkreślić, że w wyniku specyficznej dla Europy ewolucji myśli psychologicznej doszło do takiej sytuacji, w której to wszystko, co wchodzi w zakres szeroko rozumianego religijnego doświadczenia, może - przez sam fakt spsychologizowania - zostać w karygodny sposób strywializowane i odarte z życiodajnych treści, a co gorsza, spustoszenia tym sposobem poczynione odcisną się nie tylko w sferze sacrum, ale i obejmą inne, niezwykle istotne aspekty życia duchowego.
[Znak, 2/1994]

> Maciej Zięba OP: Zmartwychwstanie i wolność;
Chrześcijaństwo naprawdę nie jest przeciwnikiem biometeorologii, genetyki czy chemii, uznaje uwarunkowania socjologiczne i elementy psychoanalizy, ale też z naciskiem powtarza każdemu, iż „ku wolności wyswobodził nas Chrystus”, to znaczy, że wyzwolił On ludzką wolność z każdego determinizmu. Inaczej mówiąc przypomina każdemu człowiekowi, że jest osobą, a więc — w swoim rdzeniu — autorem swoich decyzji, realnie samo-stanowiącym o sobie podmiotem.
[Azymut]

> Józef Augustyn SJ: Czy Kościół boi się psychologii?;
Musimy być oczywiście świadomi, że psychologia nas nie zbawia. Jest narzędziem bardzo ograniczonym. Zbawia człowieka Pan Bóg. Zbawienie człowieka polega na doprowadzeniu go do pełnej harmonii tych wszystkich sfer. Jak ważne jest zharmonizowanie tych sfer pokazuje nam nie tylko nasze wstępne, ziemskie doświadczenie pokoju wewnętrznego, radości duchowej, szczęścia, ale także wiara w nieśmiertelność. Mimo, że nasze ciało fizyczne umiera, to chrześcijanin wierzy w jego (ciała) zmartwychwstanie. Jeżeli mówimy o odzyskaniu ciała, to trzeba mówić też jakoś o odzyskaniu naszej psychiki, naszej emocjonalności. Jeżeli przez zmartwychwstanie Pan Bóg ocali naszą somatyczność, cielesność, to tym bardziej naszą psychikę.
[z ojcem Józefem Augustynem SJ rozmawia Jan Grosfeld]

> Jan Andrzej Kłoczowski OP: Sadzawka młodości;
- Jak w dzisiejszej kulturze wygląda stosunek do ciała i duszy?
To, co ciągle panuje w naszej kulturze, to jest dualistyczne myślenie o człowieku, to jest ten Platon, który mówi, że człowiek to jest dusza, która ma ciało. Materializm, hedonizm i rozmaite inne bardzo praktyczne pomysły na moralność powiadają, że człowiek jest ciałem, które ma duszę, ale nie jest to takie konieczne. Ja myślę, że człowiek jest zarówno materialnym, jak i cielesnym i tutaj jest problem znalezienia relacji pomiędzy nimi i to jest bardzo ważne i istotne.

[eSPe, rozmawiał: Robert Kępa, 2003]

> Jan Andrzej Kłoczowski OP: O lęku, strachu i bojaźni Bożej;
Określenie "bojaźń Boża" często budzi wiele nieporozumień. Według niektórych mędrców starożytnych i oświeceniowych, bogów zrodził strach przed naturą, przed życiem i samym sobą. Ale trzeba powiedzieć, że były też okresy, kiedy duszpasterze bardzo skrupulatnie i skwapliwie posługiwali się strachem, jako narzędziem swej duszpasterskiej posługi. Nie trzeba być wielkim znawcą dziejów homiletyki, aby przytoczyć liczne przykłady takiego właśnie, świadomego wzbudzania strachu przed piekłem i wszystkimi innymi ostatecznymi sprawami, aby dostatecznie wstrząsnąć sumieniami wiernych.
[List, 9/2002]

> Andrzej Kamiński OP: Nie musisz mieć mistrza, ale musisz być uczniem;
W chrześcijaństwie Mistrzem jest Jezus. Czasami potrzebny jest ktoś, kto nam pomoże dojść do Niego, ale nie zawsze. Św. Paweł jechał do Damaszku i Jezus sam stanął na jego drodze. Nikt nie doprowadzał Pawła do tego spotkania, żaden starzec z długą brodą, żaden kierownik duchowy. Dobrym przykładem na to jest również św. Katarzyna, która wprost pytała Pana Jezusa o różne sprawy i Jezus jej odpowiadał. Takie osoby jak kierownik duchowy są oczywiście bardzo cenne, mogą czasami pomóc, ale nie są konieczne...
[List, 10/2002]

> Joachim Badeni OP: Mistyka zaczyna się rano;
Aby w pełni przeżyć swoje życie, trzeba przeżyć je mistycznie! Mistyczne doświadczanie wiary najłatwiej jednak przychodzi dzieciom. Ochrzczone dziecko ma instynktowny dar poznawania Boga. Niestety, w wieku dorosłym potrafimy przygasić w sobie zdolność takiego odczuwania: zaczynamy wszystko określać pojęciami, które stają się tamą dla przeżycia mistycznego.
[Z ojcem Joachimem Badenim OP rozmawiają Judyta Syrek i Jarosław Czuchta; List, 2/2002]

> Jan Andrzej Kłoczowski OP: O kiczu w religii i miłości;
..musimy wyjść od tego, czym jest kultura. Kultura nie jest pojęciem dla pięknoduchów, jest tym, czym zajmujemy się w tej chwili, jest rozmową, komunikacją. Jest tym wszystkim, co artykułuje przestrzeń między ludźmi, co ułatwia lub utrudnia komunikację między nimi. W kulturze mogą istnieć znaki, które otwierają człowieka na rzeczywistość, na siebie nawzajem - mówimy wtedy o prawdzie, o jakimś odsłonięciu. Natomiast kicz jest kłamstwem - zasłania to, co chcę powiedzieć, czy raczej chcę ukryć.
[List, 2/2003]